niedziela, 9 lutego 2014

Rozdział 5

Następny dzień był pełen wrażeń. Od samego rana latałam po pokoju hotelowym, żeby wszytko spakować. Lena oczywiście była bardziej ogarnięta ode mnie i teraz siedziała wygodnie w fotelu i się śmiała.
Chłopaki mieli po nas być o 14. 
L: Diana, jest 11:30, kończysz?!
D: Nie, zaczynam. A może szanowna pani by ruszyła swoje cztery litery i mi pomogła?
L: Nie, dzięki. Może potem....
D: Okej, tylko nie marudź. - Pokazałam jej język i dalej się pakowałam. Potem wyszłam z hotelu. 

***Harry***

Od rana w naszym apartamencie rozmawiano tylko o tym, jak spędzimy dwa tygodnie w Hiszpanii. Szczerze, to podałem kilka sugestii i wyszedłem z hotelu. Głowa mnie bolała a przed budynkiem dopadła mnie grupka fanek. Kilka zdjęć, autografów, i mogę iść dalej spokojnie. Niedaleko naszego hotelu znajdował się park. Dobre miejsce na spacer, więc tam poszedłem. 
O dziwo, znajdowała się w nim tylko jedna osoba...dziewczyna o jasnobrązowych włosach.
Przechodziłem koło niej a ona się do mnie odezwała.
D: Harry, ty nie powinieneś się pakować?
Odwróciłem swój wzrok. Głos tej dziewczyny podpowiadał mi, że to była Diana, potem tylko upewniłem się w swym przekonaniu.
H: Hej Diana, my już jesteśmy spakowani. A ja wybrałem się na spacer. Głowa mnie już boli od tych ciągłych wrzasków.
D: Nie dziwię ci się. A o której wyjeżdżamy?
H: Hmm, odprowadzę cię do twojego hotelu, a po drodze pogadamy, co?
D: Okej, to chodźmy.
Ruszyliśmy w stronę jej hotelu.
D: O której...
H: Za dwie godziny, nasz menadżer po was przyjedzie. - Usłyszałem jak Diana przełknęła głośno ślinę.
H: Coś się stało?
D: Nie, wszystko jest okej. Bo jest taka jedna sprawa. Ale nie chcę na razie nikomu mówić.
H: Dotrzymałbym tajemnicy ale jeżeli nie chcesz powiedzieć, to rozumiem cię.
D: Dziękuję. - Diana szeroko się do mnie uśmiechnęła.
Teraz nie mogłam myśleć o niczym innym, tylko o jej uśmiechu i jej oczach. Była taka piękna....pffuu obudź się. Ty przecież jesteś z Ashley. Obudź się i myśl racjonalnie!
H: Nie ma za co.
W końcu doszliśmy do budynku w którym mieszkała.
H: Paul będzie po was przed 14. Potem zawiezie was na lotnisko tam gdzie będziemy na was czekać.
D: Okej, no to widzimy się za pół godziny.
H: Pół godziny....cholera, muszę lecieć.
Zacząłem biec w kierunku z którego przyszliśmy. Byłem już prawie pod hotelem gdy zadzwonił mój telefon.
Nie patrząc kto dzwoni odebrałem.
Z: Harry, cholera, gdzie ty się podziewasz?!
H: Jestem pod hotelem. Już idę.
Z: To się pośpiesz. Za kilka minut wyjeżdżamy!.
Wszedłem szybko do budynku i skierowałem się do naszego apartamentu.

I jak wam się podoba ten rozdział? Mi bardzo. Chociaż pisałam go długo....i jest krótki za co przepraszam.
Następny rozdział dodam jak będzie minimum 2 komy :D


4 komentarze:

  1. matko cudne ! czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne!!!Szybko next <33
    Zapraszam do mnie (nowe rozdziały):
    http://lifeisbrutal-onedirection-fanfiction.blogspot.com/
    http://nig-d-y.blogspot.com/
    zachęcam do komentowania i obserwowania blogów ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowite. Czekam na kolejny :) <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :3 Czekam na Next ;* no i zapraszam do mnie --> http://will-preserve-each-day.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń