wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 8

Zaglądnęłam do kuchni. Stał tam poddenerwowany Louis.
Lo: Kiedy oni przyjadą?! Czekamy już kilka godzin!
L: Lou, minęło dopiero 20 minut i myślę, że ktoś powinien wam wytłumaczyć to wszystko. 
Lo: Co niby?! Że ku...
D: Może bez wyklinania?
L: No to wy sobie pogadajcie, a ja pójdę do siebie.
Lo: Dobry pomysł. No to Diana, od czego zaczniesz?!
D: To miała być moja zemsta za tamto. - Wystawiłam chłopakowi język i wyszłam z domu. 
Na schodach siedział Harry, Liam i Niall. Mówili coś do chłopaka, jednak nie dosłyszałam tego.
Chłopak siedział ze skruszoną miną i wpatrywał się przed siebie. 
Wszyscy momentalnie się odwrócili, gdy usłyszeli trzask drzwi. Szczęka im opadła i nie wróciła już na swoje miejsce.
N: WTF! Co ty tu...
Li: Znalazła się zguba, nie mogłaś wrócić szybciej?! Wszyscy tu kurde od zmysłów odchodzą!
D: No dobra, okej. Mogę teraz pogadać z Harrym?
Li: Spoko
D: Ale w cztery oczy
Liam wszedł do domu, tak jak pozostała dwójka. No a ja zaczęłam moją długą rozmowę z zielonookim.
D: Nie odezwiesz się? - Zaczęłam masować chłopakowi ramiona żeby się rozluźnił.
H: Jak mogłaś? Jak do cholery mogłaś zrobić coś takiego?!
D: A ty jak mogłeś mnie wrzucić do zimnej wody?!
H: To była tylko zabawa. - Harry odpowiedział już spokojniej.
D: A ja niby to co? Powiedziałam, że się odegram i się odegrałam.
H: Hahaha, bardzo śmieszne, ale jakby ci się coś naprawdę stało?! Nie wytrzymałbym tego.
D: Ty byś nie wytrzymał? - Zdziwiłam się tym co chłopak właśnie powiedział. Rozumiem jakby to powiedział w liczbie mnogiej ale, on? WTF?

***Harry***

O kurde, wkopałem się na maksa. Przyznam, że...a z resztą nie ważne. Miałem właśnie odpowiedzieć, ale zadzwonił mój telefon. Odebrałem i usłyszałem głos mojej dziewczyny.
A: Hej kochanie. Jak się trzymasz? - Jej głos zawsze mnie uspokajał. Rozluźniłem się teraz na maxa.
H: No nawet spoko, a u ciebie skarbie?
A: Hmm, pomału. Mam nadzieję, że przyjedziesz za dwa dni do mnie?
H: Ale wiesz, że nie mogę się wyrwać.
A: Moja mama ma urodziny. Hazzuś, obiecałeś.
H: Ashley, spróbuję ale nie obiecuję. Ja już muszę kończyć. Pa.
Rozłączyłem się i usłyszałem głos Diany za sobą.
D: idziemy dziś na tą imprezę?
H: Yhym, chodźmy się zbierać.
Weszliśmy do domu. Ja poszedłem do siebie a Diana do swojego pokoju. Z końca korytarza usłyszałem jej krzyk. 
D: No to już się nie obrażasz?
H: Nieee, idź się ubieraj.
Wszedłem do swojego pokoju i zatrzasnąłem drzwi.

***Diana***

Cieszę się, że Harry się już na mnie nie gniewa. Przyznam, było to troszkę głupie z mojej strony.
Nawet bardzo. Teraz prawie wszyscy idziemy do klubu. 3 dziewczyny zostają w domu, ponieważ źle się czują.
Wyszukałam w torbie ten ZESTAW i go założyłam. Wyglądałam świetnie, zresztą Lena też. O umówionej godzinie wyszliśmy wszyscy z domu i wiedliśmy do limuzyny. Czuję, że na tej imprezie będzie ostro. A jak, zobaczę to za kilkanaście minut.

I jak wam się podoba ten rozdział? Mi nawet...ujdzie. Pisałam go szybko no i sami wiecie, a nie chciałam się spóźnić z dodaniem go.
Zapraszam was też TUTAJ. Nowy rozdział pojawi się tam jutro. 
Proszę, zostawcie po sobie jakiś ślad w postaci komentarza. Dla was to tylko kilka sekund ale dla mnie jest to motywacja do dalszego pisania <3


poniedziałek, 24 lutego 2014

Część :**

Chciałabym was zaprosić na mojego nowego bloga: http://kolejnenowezycie.blogspot.com/
Pierwszy rozdział już się pojawił. Obecnie czekam na szablon, więc też za niedługo będzie. Jutro dodam kolejny rozdział na tego bloga i zajmę się zwiastunem na drugi.
Zapraszam serdecznie do komentowania i obserwowania drugiego bloga i życzę miłego czytania :* <3

Lena

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 7

Wreszcie w Hiszpanii! Ledwo wyszliśmy z samolotu, a dookoła nas stały już fanki. Piszczały, skakały, prosiły o autografy i zdjęcia, jedna nawet skoczyła na plecy Liamowi, gdy ten stał do niej tyłem. Ochroniarze zareagowali natychmiast. Kazali nam iść za sobą. W końcu udało nam się przepchać przez tłum fanek. Odebraliśmy swoje bagaże i pojechaliśmy do domku chłopaków. Znajdował się przy samej plaży. Nie powiem, miejscówkę wybrali niezłą.
W domu było 10 pokoi, 3 łazienki, kuchnia, jadalnia....boże ten dom to cud! Ale w końcu ich stać na takie luksusy. Chłopcy mieli osobne pokoje, ja zajęłam jeden z Leną a pozostałe dziewczyny stwierdziły że będą we trójkę. Szybko się wypakowałyśmy i doszłyśmy do reszty, która siedziała już w salonie i rozmawiała.
L: Co mamy w planach?
D: Może pójdziemy na plażę, jest piękna pogoda, więc jej nie marnujmy. - Zaproponowałam od razu, bez namysłu.
N: Niezły pomysł
H: W sumie czego nie? Sprzęt mamy, odpoczniemy a wieczorem pójdziemy na imprezkę. - Już widziałam tą jego podnietę na myśl o imprezie. Cały Hazza.
L: No to co? Plaża a potem impreza?
Z: Okej, nie mam nic przeciwko.
D: To my idziemy się przebrać.
Poszłam do naszego pokoju. Lena przyszła chwilę potem. Gdy ubrałam już ostatnią część garderoby, wyjrzałam przez okno. Zayn z Liamem rozkładali leżaki, a Niall parasolki.
Wyszłam na pole im pomóc ale w zamian za to, ktoś oblał mnie całym wiadrem zimnej wody. Obróciłam się i zobaczyłam dwie twarze, które nie mogły powstrzymać się od śmiechu.
D: No dobra, który to?! - Spojrzałam twardo na Louisa i Harrego, na co oni zaczęli się śmiać jeszcze głośniej. Sama ledwo powstrzymałam śmiech.
D: Nie chcecie powiedzieć to nie...odegram się na obojgu. - Odwróciłam się na pięcie i zaczęłam iść do reszty. Niestety to nie był koniec. Usłyszałam szepty za mną ale za nim się obróciłam, ci debile wzięli mnie na ręce i biegli ze mną do wody.
Jak tylko wbiegli na tą głębokość co trzeba wrzucili mnie do niej. Żarty żartami, ale co by było,
gdybym się nie wynurzyła?
Nie zły pomysł. Zobaczymy czy się nabiorą.

***Harry***

Louis opowiedział mi swój plan. Zgodziłem się bez wahania. Gdy tylko Diana wyszła z domu, oblaliśmy ją całym wiadrem wody, a dalsza część potoczyła się tak szybko. Wzięliśmy ją na ręce i zaczęli biec z nią do wody apotem ją do niej wrzuciliśmy. Jednak nie wynurzała się. Czekaliśmy kilka sekund i nic.
H: Louis, cholera! A jak ona nie umie pływać? - Zapytałem już lekko zdenerwowany.
Lo: Ups...dobra idę.
H: Ja idę z tobą.
Lo: Nie, ty zostań tutaj. Dam sobie radę.
H: Nie! Idę z tobą! - Jak małe dziecko zacząłem się kłócić z przyjacielem a czas mijał.
Poszedłem w kierunku miejsca, w którym wylądowała Diana.
Poślizgnąłem się i wylądowałem na czymś twardym. Na początku myślałem że to Diana, ale okazało się to kamieniem. Wstałem. Dokładnie przeszukaliśmy to miejsce z Louisem ale po Dianie nie było ani śladu. Byłem bardzo zdenerwowany.
H: Louis! Jeżeli ona utonęła, albo coś ją porwało?!
Lo: Nawet tak nie mów! Musimy powiedzieć reszcie! Oni nam pomogą jej szukać!
H: Tak, a przy okazji nas zabiją!
Lo: Musimy ją jakoś znaleźć! Ona może umierać!
Wybiegliśmy szybko z wody. Wszystko opowiedzieliśmy chłopakom, ale dziewczynom nie mówiliśmy.
Zaczęliśmy szukać w wodzie, ale nie było ani śladu po Dianie.
O co tu do cholery chodzi! Gdzie ona jest?!

***Diana***

Zemsta będzie słodka. Płynęłam kilkaset metrów pod wodą od czasu do czasu łapiąc powietrze. Na brzeg wyszłam w takim miejscu, że chłopcy mnie nie zauważyli. Uważając, żeby ich oczy mnie nie dostrzegły biegłam szybko do domu. Weszłam tylnymi drzwiami i stanęłam jak wryta. W kuchni, 10 metrów ode mnie Harry, cały poddenerwowany rozmawiał o tym co się wydarzyło z Leną.
Ona mnie zobaczyła, jednak kazałam nic nie mówić chłopakowi o mojej obecności.
Zrozumiała o co chodziło i zaczęła mówić coś do Harrego. Schowałam się pod blatem i nasłuchiwałam.
H: Ale ona umie pływać czy nie?!
L: Nie wiem, kiedyś zdobywała pierwsze miejsca w olimpiadach, ale to było 10 lat temu. - Ostatni medal zdobyłam rok temu ale to szczegół. O to mi właśnie chodziło.
H: Boże, dlaczego teraz! Pomożesz nam jej szukać?!
L: Tak, zadzwonię na policję i zgłoszę zaginięcie. Idźcie poszukać jej może na tej wysepce.
H: Dzięki, daj znać kiedy przyjadą.
Usłyszałam ostatnie słowa Harrego i zamykające się drzwi.
Oznaczało to że wyszedł z domu.
L: Co ty kurde wyprawiasz?!
D: Popamiętają że ze mną się nie zaczyna na długo.
L: Dlaczego?
D: Najpierw mnie oblali zimną wodą a potem wrzucili mnie do wody, dlatego!
Wyszłam z pod blatu i spojrzałam z oczy koleżanki.
D: No co? Zasłużyli - Wzruszyłam ramionami i poszłam zaparzyć sobie herbatę.
L: Pójdziesz im zaraz powiedzieć.
D: Nie...no dobra za 5 albo nie za 10 minut pójdę.
L: Teraz!
D: No dobra już dobra.
Wstałam z krzesła na które sekundę temu usiadłam i poszłam do drzwi. Chwyciłam za klamkę i miałam już je otwierać, ale...no własnie, ktoś zrobił to za mnie i oberwałam w nos. Cały świat wirował mi przed oczami, bo uderzyłam się głową o ścianę podczas cofania. Boże, co za dzień....Stałam teraz za drzwiami, które były otwarte na całego.
Lekko kopnęłam je noga i poszłam do kuchni po lód. Coś czułam, że spotkam tam któregoś z chłopaków, ale nie wiedziałam którego.

No to mamy następny rozdział. Przepraszam za opóźnienia, ale wszystko przez mój słabo działający internet. Jak wam się podoba? Ja jestem nawet z niego zadowolona. 
Chciałam wam podziękować za wasze komentarze pod postami. Są one dużą motywacją dla mnie do pisania następnych rozdziałów, bo wiem że ktoś to czyta :* następny rozdział dodam jak będzie 4 komentarze. Wiem, że dacie radę kochani :* Buziaki :***

poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 6


***Diana***

Pozostało kilka minut do przyjazdu Paula, a ja się denerwowałam. Tak cholernie się denerwowałam co będzie dalej. Co jeżeli powiem do niego coś, czego potem będę żałowała? Mniejsza z tym...
Ubrałam się w TO i wzięłam dżinsową kurtkę.
D: Chodźmy znieść już walizki na dół. Nie chcę potem lecieć jak na złamanie karku.
L: Okej, boże, wyobrażasz sobie to co będzie się tam działo?! Imprezki, plażowanie, shoping!
D: Tak, tak, ale jeżeli chcemy tam pojechać...musimy się pośpieszyć. Założę się, że Paul już na nas czeka.
L: Maruda...dlaczego akurat ty jesteś moją przyjaciółką...-zakpiła Lena, na co obie zaczęłyśmy się śmiać.
Dotargałyśmy walizki do windy i po chwili byłyśmy już na dole.
D: Nie mówiłam, czeka na nas! - Wskazałam Lenie Higginsa.
L: To się pośpieszmy. Ja zaniosę klucze, a ty idź się tłumacz.
D: Albo...ja zaniosę klucze a ty pójdziesz. - Wyciągnęłam klucze z ręki Leny i poszłam do recepcji.
Ona wymruczała coś pod nosem i zaczęła iść z walizkami w stronę Paula.
Oddałam klucze i niepewnym krokiem poszłam za moją przyjaciółką. Dlaczego ja się tak boję spotkania z nim?
D: Dzień dobry.
P: Cześć, ty pewnie jesteś Diana. Chłopaki mówili mi o was. Wezmę wasze walizki. Samochód stoi przed wejściem.
L: Dziękujemy.
Skierowałyśmy się w stronę samochodu, a po chwili siedziałyśmy w środku.
Zaraz rozpoczęła się rozmowa o planach chłopaków. Paul na początku nie był zadowolony z ich pomysłu ale potem go przyjął.
P: Ja biorę urlop. Chłopaki się wami sami zajmą.
D: Już się boję...
P: Spokojnie. W razie jakby chłopakom odbiło...ignorujcie ich.
L: Hehe, spoko
Jazda zleciała nam bardzo szybko. Wysiedliśmy wszyscy z auta. Paul zaprowadził nas na odprawę, gdzie czekali już chłopcy. Wkrótce siedzieliśmy już w samolocie.

***Harry***

Jezu, znowu to samo uczucie. Nie wiem co się ze mną dzieje. Gdy tylko widzę Dianę, czuję takie przyjemne uczucie w brzuchu. Ale ja nie mogłem się w niej zakochać. Prawie jej nie znam.
Za niedługo tutaj podejdzie a ja co? Gapię się na nią jak na...nie będę kończył.
Pierwszy odezwał się Louis.
Lo: Hej dziewczyny, co tam? Paul, tamte już jadą?
P: Za chwilę powinny być.
H: O wilku mowa - Wskazałem na dziewczyny, które szły w naszym kierunku.
P: Ja będę się zmywał. Wszystko macie załatwione. Cześć chłopaki.
Paul odszedł do poczekalni. Za pół godziny miał samolot do Londynu, my poszliśmy już na samolot.
W sumie, kilka minut potem siedzieliśmy już na miejscach.
3 dziewczyny siedziały koło siebie, Lou i Zayn oraz Liam razem a ja z Niallem i Leną.
Diana siedziała sama. Było mi jej szkoda. Wiem jak to jest siedzieć samemu.

***Diana***

Założyłam słuchawki i oddałam się w rozkosz słuchania muzyki. Jednak nie słuchałam jej długo. Ściągnęłam słuchawki i teraz patrzyłam przez okno. Odwróciłam po chwili głowę. W moją stronę szedł Harry.
H: Pomyślałem, że dotrzymam ci towarzystwa.
D: Miło z twojej strony. Ile będziemy lecieć?
H: 3 albo 4 godziny - Tak długo. Boże, jak ja tu wytrzymam?!
D: Aha, dzięki.
Harry siedział już koło mnie. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam, że się na mnie patrzy. Postanowiłam się jednak nie odzywać. Nie wiem kiedy, moja głowa opadła na ramię Stylesa. Obudziłam się 2 godziny potem. Harry spał, jak się potem okazało, na moim ramieniu. Odwróciłam głowę tak żeby zobaczyć Lenę, spotkałam się jednak z oczami Horana.

Jak wam się podoba? Wiem, mało się dzieje jak na razie ale wkrótce rozwinę akcję. Następny rozdział na 3 komy :* Wiem że dacie radę. Dla was to tylko kilka sekund a dla mnie motywacja do dalszego pisania. A tym czasem, życzę wam jednokierunkowych snów. Dobranoc <3



niedziela, 9 lutego 2014

Zwiastun!

W końcu mamy zwiastun! Jak wam się podoba? Mi bardzo. 
Jeżeli możecie, dajcie swoją opinię, ponieważ to jest mój pierwszy zwiastun. 
A poza tym, jak do tej pory podoba wam się blog?


Lena

Rozdział 5

Następny dzień był pełen wrażeń. Od samego rana latałam po pokoju hotelowym, żeby wszytko spakować. Lena oczywiście była bardziej ogarnięta ode mnie i teraz siedziała wygodnie w fotelu i się śmiała.
Chłopaki mieli po nas być o 14. 
L: Diana, jest 11:30, kończysz?!
D: Nie, zaczynam. A może szanowna pani by ruszyła swoje cztery litery i mi pomogła?
L: Nie, dzięki. Może potem....
D: Okej, tylko nie marudź. - Pokazałam jej język i dalej się pakowałam. Potem wyszłam z hotelu. 

***Harry***

Od rana w naszym apartamencie rozmawiano tylko o tym, jak spędzimy dwa tygodnie w Hiszpanii. Szczerze, to podałem kilka sugestii i wyszedłem z hotelu. Głowa mnie bolała a przed budynkiem dopadła mnie grupka fanek. Kilka zdjęć, autografów, i mogę iść dalej spokojnie. Niedaleko naszego hotelu znajdował się park. Dobre miejsce na spacer, więc tam poszedłem. 
O dziwo, znajdowała się w nim tylko jedna osoba...dziewczyna o jasnobrązowych włosach.
Przechodziłem koło niej a ona się do mnie odezwała.
D: Harry, ty nie powinieneś się pakować?
Odwróciłem swój wzrok. Głos tej dziewczyny podpowiadał mi, że to była Diana, potem tylko upewniłem się w swym przekonaniu.
H: Hej Diana, my już jesteśmy spakowani. A ja wybrałem się na spacer. Głowa mnie już boli od tych ciągłych wrzasków.
D: Nie dziwię ci się. A o której wyjeżdżamy?
H: Hmm, odprowadzę cię do twojego hotelu, a po drodze pogadamy, co?
D: Okej, to chodźmy.
Ruszyliśmy w stronę jej hotelu.
D: O której...
H: Za dwie godziny, nasz menadżer po was przyjedzie. - Usłyszałem jak Diana przełknęła głośno ślinę.
H: Coś się stało?
D: Nie, wszystko jest okej. Bo jest taka jedna sprawa. Ale nie chcę na razie nikomu mówić.
H: Dotrzymałbym tajemnicy ale jeżeli nie chcesz powiedzieć, to rozumiem cię.
D: Dziękuję. - Diana szeroko się do mnie uśmiechnęła.
Teraz nie mogłam myśleć o niczym innym, tylko o jej uśmiechu i jej oczach. Była taka piękna....pffuu obudź się. Ty przecież jesteś z Ashley. Obudź się i myśl racjonalnie!
H: Nie ma za co.
W końcu doszliśmy do budynku w którym mieszkała.
H: Paul będzie po was przed 14. Potem zawiezie was na lotnisko tam gdzie będziemy na was czekać.
D: Okej, no to widzimy się za pół godziny.
H: Pół godziny....cholera, muszę lecieć.
Zacząłem biec w kierunku z którego przyszliśmy. Byłem już prawie pod hotelem gdy zadzwonił mój telefon.
Nie patrząc kto dzwoni odebrałem.
Z: Harry, cholera, gdzie ty się podziewasz?!
H: Jestem pod hotelem. Już idę.
Z: To się pośpiesz. Za kilka minut wyjeżdżamy!.
Wszedłem szybko do budynku i skierowałem się do naszego apartamentu.

I jak wam się podoba ten rozdział? Mi bardzo. Chociaż pisałam go długo....i jest krótki za co przepraszam.
Następny rozdział dodam jak będzie minimum 2 komy :D