środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 12

Czytasz = Komentujesz! :D

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem :*

Nie, to nie był Harry. Nieznajomy chyba mnie nie widział, więc schowałam się w cieniu muru. On jak gdyby nic, poszedł przed siebie. Przykucnął, odtworzył jakąś klapę na ziemi i tam wszedł.
Moja ciekawość wzięła nade mną górę i po kilkunastu sekundach zeszłam za tym facetem pod ulice.
O dziwo w środku świeciło się kilka lampek. Szłam za facetem, który od czasu do czasu znikał za zakrętami, aż w końcu odtworzył drzwi i wszedł do środka jakiegoś pomieszczenia.
Stanęłam w odległości kilku metrów i się przysłuchiwałam:
L: Towar ma być dziś szefie, wszystko jest już załatwione.
P: Mam taką nadzieję Lucas, takiego przemytu nigdy jeszcze nie było w naszym kraju. Musi się udać. Jeżeli to wypali, weźmiesz 30% z każdej sprzedanej sztuki.
L: Ej, umawialiśmy się na 50% dla każdego!
P: Plany się zmieniły, a teraz wynocha mi stąd jeżeli ci życie miłe!
Zaczęłam się cofać, bardzo cicho, ale podłoże na którym stałam, zdradziło mnie. Stanęłam bowiem prosto w pułapkę. Nogę przytrzasnęły mi sidła. Zawyłam z bólu i od tego wszystko się zaczęło. Dwóch gości wybiegło z pokoju i skierowało się w moją stronę.
P: Kogo my tu mamy!
L: Jaka śliczna lala, chyba będziemy musieli cię tu troszkę zatrzymać. Co ty na to?
D: A może po prostu mnie wypuścicie?
P: Słyszałaś wszystko prawda?
D: Nic nie słyszałam! - odwarknęłam gościowi i zaraz ugryzłam się w język. To są właśnie dowody na to, że słyszałam ich całą rozmowę.
L: Gdzie ją zamknąć szefie?
P: Zamknij ją w jednym z pokoi. - zwrócił się do tego Lucasa czy jak mu tam.
L: Się robi szefie.
Chłopak o kilka lat starszy ode mnie chwycił mnie za kark i ręce i poprowadził w w nie znanym mi kierunku. W końcu wepchnął mnie do jakiegoś pokoju. Na ziemi była folia bombelkową. W dzieciństwie bardzo lubiłam szczelać nią. To mnie w jakiś sposób uspokajało. Lucas "pomachał" mi na pożegnanie z drwiącym uśmieszkiem i wyszedł.
Powoli osunęłam się na ziemię i zaczęłam płakać. Różne myśli przechodziły mi po głowie. Czy inni już wiedzą, że zniknęłam? Czy Harry przyswoił do siebie moje wyznanie? Co oni teraz robią?
Na samą myśl o Harrym z oczu zaczęło mi spływać więcej łez. Popłynęły one wręcz potokiem.
Czy to jakiś żart?! Dlaczego mnie zawsze spotykają te najgorsze rzeczy?!
W tej chwili przypomniałam sobie, że w kieszeni w kurtce mam telefon. Szybko po niego sięgnęłam.
Zaczęłam pisać wiadomość, wybierając na odbiorcę Lenę i Harrego.
Napisałam tylko "Pomocy! ;-(" bo usłyszałam, że do mojego więzienia zbliża się jakiś człowiek. Wysłałam SMS i schowałam telefon do kurtki, którą następnie rzuciłam 3 metry ode mnie.
Facet odtworzył drzwi i podał mi wodę.
Byłam bardzo spragniona, ale nie będę od niego piła wody! Facet błyskawicznie zareagował.
P: Masz to wypić szmato! Inaczej nie wyjdziesz już stąd żywa! Ustalmy kilka zasad. Słuchasz się mnie, nie uciekasz i nie wybrzydzasz. Na razie należysz do mnie i masz robić to co ci karzę, zrozumiałaś?!
D: Tak, zrozumiałam. Możesz teraz stąd wyjść?! Twoja "własność chce odpocząć! - Wiedziałam, że odpoczęcie w tym miejscu jest niemożliwe, ale chciałam się pozbyć tego chama.
P: To odpoczywaj. Jeżeli towar przyjedzie dziś, wypuścimy cię, gdy tylko znikniemy z tond, ale jeżeli nie....-w tym momencie przerwał mu krzyk jego współpracownika.
P:  O reszcie poinformuję cię jutro, teraz to wypij. - W końcu ten bydlak wyszedł. Sięgnęłam po kurtkę i wyciągnęłam telefon. Miałam 4 nieodebrane połączenia, ale od samego Hazzy. No i nieskończoność wiadomości typu "Co się stało?!" albo "Gdzie jesteś do cholery?!" pojawiła się tam też jedna taka wiadomość "Myślałem o tym co mi powiedziałaś. No o tym, że mnie kochasz. Ja też chciałbym ci coś powiedzieć, ale gdy już się spotkamy"
Teraz znowu potok łez zaczął mi spływać po policzku. Cholerna ciekawość wpakowała mnie w poważne tarapaty. Nie wiem, czy się z tym uporam. Z czasem zobaczę...

***Harry***

Dlaczego ja nie dostrzegłem tego, że ona coś do mnie czuje? Od dobrych dwóch godzin zastanawiam się nad tym. Zgłosiłem już jej zaginięcie. Boję się o nią. Ten SMS od niej bardzo mnie niepokoi. Co jej się stało? Leży gdzieś w szpitalu? Ktoś ją porwał? Zabłądziła?
Nie wiem sam. Szukam jej cały czas i nie zamierzam się poddać. Niall poleciał do pozostałych do Hiszpanii żeby im to wszystko powiedzieć.
Czuję, że to moja wina, że ona zniknęła...

Mamy 12 rozdział! Jak wrażenia? Ja jestem z niego zadowolona. Szkoda że to tak się potoczyło. A jakie jest wasze zdanie? Dacie radę 6 komentarzy?
Ps. Chciałabym was bardzo przeprosić za tak długą nieobecność na blogu, ale mama nie zapłaciła za internet a na tablecie nie dałam rady pisać, bo tylko w szkole bym mogła. No i internet nie działał. Przepraszam raz jeszcze. Następny rozdział pojawi sie nie wiem kiedy. Nie obiecuję wam, ale na pewno nie za miesiąc czy tam 3 albo 2 tygodnie :* Buziaki :***

Zapraszam na nowy rozdział tutaj: kolejnenowezycie.blogspot.com 
                                                          szybkoiniebezpiecznie.blogspot.com